Scroll Top

Stanisław Łukaszczyk

Bez Boga ani do proga

D

la górala prawdziwą skałą i oparciem jest rodzina. O nią powinien zabiegać i za nią Bogu dziękować.
– Bez Boga ani do proga. Tak mnie uczył dziadek, a ja teraz tak uczę swoje wnuki – mówi Stanisław Łukaszczyk. Mógł zostać mechanikiem, ale złapał bakcyla. Pokochał robotę w drewnie i dziś spod jego ręki wychodzą najpiękniejsze podhalańskie meble z litego drewna. Artysta. Przez dwie kadencje był wiceprezesem Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Nagradzany przez samego ministra. Ma Brązowy Krzyż Zasługi. Gdy szuka wytchnienia, wsiada na kawasaki i jedzie z przyjaciółmi z klubu Free Riders Podhale na wyprawę.
Pochodzi z Murzasichla, z Budzowego Wierchu. Wżenił się do Pradziadów w Poroninie. Jego ród nosi przydomek Kasecka. Jak mu dziadek opowiadał, dawno temu jego praprapradziadek pracował jako kasjer w urzędzie. – Mówili, że coś tam zdefraudował i tak ta kasa przylgnęła do rodziny – uśmiecha się pod wąsem Stanisław Łukaszczyk. Siedzimy w izbie, w której przed laty zamieszkał z żoną. Żyli w jednym domu z teściami. Bo góralska rodzina to rodzina wielopokoleniowa. – Ja się z dziadkami i rodzicami chowałem, teraz też mieszkamy z dziećmi i wnukami – dodaje Stanisław. Dla górala nie ma nic ważniejszego niż rodzina. No jeszcze tylko Bóg. Bóg. I tyle. Nie dociekaj więcej, bo od tego można rozum stracić. Po prostu jak krajesz pierwszą kromkę chleba, to naznacz chleb znakiem krzyża. Bo to dar Boży. Jak kromka spadnie na ziemię, to podnieś. Ucałuj. – Nauki dziadków przekazuję moim wnukom – powtarza Stanisław Łukaszczyk. A modlić się można nie tylko słowami, ale muzyką, śpiewem, swymi pasjami. Zamiłowanie do pracy z drewnem, snycerki, stolarki wyniósł z rodzinnego domu. Jego ojciec rzeźbił świątki, orzełki, kapliczki. Proste pamiątki dla letników.
Z wykształcenia jest technikiem od budowy maszyn. – Skończyłem zawodówkę u salezjan w Oświęcimiu, kierunek tokarz. Podobało mi się to – dodaje Stanisław Łukaszczyk. Potem było Technikum Mechaniczne w Nowym Targu. A po maturze poznał miłość swego życia, Stanisławę. Urodziła im się Teresa, potem syn Michał. Trzeba było zarabiać na życie. Zaczął robić kasetki, talerze, rękodzieło dla turystów. Szybko trafił do spółdzielni “Przełęcz” w Zakopanem. – Robiliśmy góralskie półki. Zamówień było tyle, że nie dało się nastarczyć. Dwa razy jeździło się na Targi Poznańskie. Ale “Przełęcz” upadła, nadeszły lata 90. i zacząłem pracować na własny rachunek – dodaje Stanisław Łukaszczyk.
Dziś Stanisław razem z synem i synową Katarzyną prowadzą stolarnię. A żona, Stanisława, pracownię strojów regionalnych. Jego motto życiowe to robić to, co się lubi, i robić to najlepiej. Nie łapać kilku srok za ogon.
– Jak idziemy na weselę, jak se nie zatańczę, to się nie zabawię – Stanisław Łukaszczyk kocha rodzimą tradycję, taniec, śpiew. Próbował grać na skrzypcach, na gitarze. Ale miał przygodę z heblarką. Kuzyn Tadek się żenił. To była sobota. Wesele po południu, a miał jeszcze do szafy jedną listewkę dorobić. To pomyślał, że deseczkę piernikiem dorobi i będzie po robocie. Potem pójdzie na ślub. Stanął przy maszynie. Frezy poszły w ruch. Ale nie przykręcił blatu. Blat mu opadł, frez wyszedł do góry, przejechał przez trzy palce. Morał z tego taki, że jak idziesz na wesele, to nie bierz się do roboty. – To, co mówiłem, rób jedno, a dobrze – dodaje Stanisław. Skrzypce, basy, altówka wiszą na ścianie. Poczekają na wnuczkę Monikę, która uczy się gry na zajęciach w Poroninie. – Każdemu trzeba wiary w siebie, nie załamywać się, żyć po Bożemu. Czyli dbać o rodzinę. By była w całości i zgodzie, to żaden halny jej nie powali – podsumowuje Stanisław Łukaszczyk. 
Naszej rozmowie w izbie towarzyszą dwa motocykle. Junak i harley davidson. Nie modele, prawdziwe maszyny na chodzie. Jeden stoi pod schodami, drugi pod oknem. Co tu robią? To temat na zupełnie inny artykuł.

tekst: © Rafał Gratkowski
foto: © Bartłomiej Jurecki

Fotografie prezentowane na tej stronie są chronione prawem autorskim. W razie zainteresowania proszę o kontakt.

2018 © Copyrights Bartłomiej Jurecki
Website design by britanniaweb.co.uk with a support of lovePoland.org