Scroll Top

Jan Malinowski

Kolekcjoner przeszłości

R

ecepta na dobre życie? Starać się przyjmować to co jest i miarę możliwości odgradzać się od przeciwności oraz złych ludzi. Dążyć do czegoś, coś robić. Dawać od siebie ile można.
Jana Malinowskiego w Szczawnicy znają wszyscy. Biała głowa, wąs jak u marszałka Piłsudskiego i przeszywające niebieskie oczy, które wiele mówią. I wiele też widziały, ale wciąż potrafią się zachwycać. A to odnalezionymi kołami z wozu, który czeka jeszcze by go pokazać na podwórku lub podkutymi jak za dobrych czasów butami na jarmarcznym stoisku. Wiele lat temu dzięki swojej pasji góral ze Szczawnicy stworzył miejsce, które przenosi w czasie. Wyjątkowe prywatne muzeum. Część gospodarcza budynku, którą chętnie udostępnia zwiedzającym snując przy tym opowieści z przeszłości pamięta czasy, gdy mieszkała w niej służba dworska hrabiego Szalaya. Potem długo było tu składowisko, w końcu w latach 90. ubiegłego wieku pan Jan odremontował budynek. Nie bez powodu. Chciał w nim pokazać to co od lat kolekcjonował. Jest tu sąsiek do przechowywania zboża lub sprzętów z 1788 r., stare drewniane narty, skoble do wrót oraz topory do ciosania drewna. Są także drzwi, które pamiętają czasy gestapo w uzdrowisku. Bezcenne, bo odnaleźć na nich można napisy więźniów albo osób, które po wojnie chciały zobaczyć celę więzienną. Jest tu jeden nawet napis w języku rosyjskim. Pan Jan dostał je w latach 90-tych, gdy w suterynie urzędu robiono remont. Na podwórzu znaleźć można duży kamień wydobyty podczas wykopów pod restauracją “Koci Zamek”. Podobno służył jako postument pod krzyż. Było to w czasach konfederacji barskiej. 
Recepta na życie? – Każdy z nas powinien umieć z siebie coś dawać inny. Jeden robi to dobrze, inny tamto, trzeba dawać jak najwięcej. I przede wszystkim, nie żyć ponad stan, bo w tym się można zatracić – podkreśla Jan Malinowski, dodając, że w politykę się nie angażuje bo go to zupełnie nie interesuje. – Fakt mam staroświeckie poglądy i nie nadążam za tym wszystkim co się wokół dzieje, ale nie żałuję nikomu i to jest też sposób na życie. Nie warto drugiemu zazdrościć. Złośliwa, wręcz chora zazdrość, wcale nie wychodzi na dobre. To jest jak mówią górale wracana kukiełka – jakiekolwiek zło robimy bez powodu i przez długi czas, a nie umie się tego naprawić – to ono do nas w bardzo dziwny sposób powraca – dodaje. Zdarza się, że wraca nawet w kolejnych pokoleniach, gdy człowiek się zatraci, wtedy to w nim się odbija, zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Jak powinni żyć młodzi, by w pędzącym świecie się nie pogubić? – Powinni z wszystkich nowinek technicznych korzystać w pełnym zakresie, ale z umiarem. Bez przesady, bo to jest bardzo wyniszczające – osobowo i materialnie. Na młodzież się narzeka, to fakt, ale to nie tyle oni są źli, tylko my wapniacy, bo dajemy im zły przykład. Potworny. I skąd mają czerpać te dobre wzorce? – dodaje na chwilę przerywając rozmowę.
Pan Jan nigdy nie narzeka. Jest wdzięczny za to, że mieszkańcy Szczawnicy chętnie się dzielą z nim tym co warto zachować. Nie wyrzucają. A pytają czy nie chciałby tego, co cenili ich dziadkowie zachować. – W Polsce zdarzają się skrajności. Ludzie oddają wiele cennych rzeczy na złom zamiast to odstąpić. To zubaża kulturę – dodaje.
Szczawniczanin jak potrafi ta troszczy się o utrzymanie zbiorów. A nie jest to łatwe bo jego prywatne muzeum przy ulicy Szalaya 96 utrzymuje się tylko dzięki pomocy finansowej zwiedzających. Odwiedzający pana Jana wychodzą od niego zachwyceni. Nie tylko miejscem, ale przede wszystkim opowiadanymi przez niego historiami z przeszłości. – Staram się zawsze otaczać dobrymi ludźmi, ciekawymi i to dużo daje. W Szczawnicy jest mi dobrze, dużo jego mieszkańcom zawdzięczam – dodaje.
Co to znaczy być góralem? – Według dawnych przekazów starych ludzi – góralem być- to dbać o ojcowiznę, o środowisko i gwarę oraz stare sprzęty. Kultywować taniec, muzykę i kulturę. Ja akurat nie tańczę, ale w naszym mieście dużo osób jest zaangażowanych w kulturę. To dobrze- podkreśla.
Jak prywatne muzeum będzie wyglądać za kilka może kilkanaście lat, o tym póki co pan Jan nie myśli. Jest przecież tyle pięknych rzeczy do odnowienia, i tyle jeszcze do ocalenia, że nie ma czasu póki co nad tym się zastawiać.

tekst: © Aneta Dusik
foto: © Bartłomiej Jurecki

Fotografie prezentowane na tej stronie są chronione prawem autorskim. W razie zainteresowania proszę o kontakt.

2018 © Copyrights Bartłomiej Jurecki
Website design by britanniaweb.co.uk with a support of lovePoland.org